Studenci Studium Sztuki Fotografii przy Akademii Anima Mundi
przygotowują „Claritas w fotografii”
Brodnica, 29 kwietnia - 3 maja 2016
Stało się już tradycją, iż każdego roku w maju wybieramy się wspólnie na wyprawę
fotograficzno-antropologiczną. Tym razem prace przygotowawcze wyprawy zostały oddane w ręce studentów Studium Sztuki Fotografii przy Akademii Anima Mundi.
Kiedy w znanym platońskim dialogu Sokrates zagadnął Hippiasza, w czym upatruje on istotę piękna, w jednej z pierwszych odpowiedzi usłyszał, że jest nią złoto. Platon nie podjął tej, traktowanej zapewne pół serio odpowiedzi i w dalszym ciągu do niej już nie wracał; sam fakt jednak dopuszczenia jej możliwości świadczy, że przynajmniej próbował drogi, która w przyszłości doprowadzić miała do zainteresowania pięknem blasku, połysku, a wreszcie światła.
W pełni na tę drogę wkroczył Plotyn. „A dla czego czymś pięknym jest złoto? I dla czego piękny jest widok błyskawicy w nocy i widok gwiazd?” – pyta w rozprawie O Pięknie.
A chociaż odpowiedź na to pytanie nie jest bezpośrednio estetyczna, lecz metafizyczna, chociaż odwołuje się do idei i jedności, i tak można z niej wyciągnąć ściśle estetyczne konsekwencje. Piękne jest to, co proste, niezłożone i czyste. A tym przede wszystkim jest światło i ogień: „ […] tylko on jeden nie przyjmuje innych ciał do siebie […] i on też zasadniczo posiada barwę, a inne ciała biorą barwę z niego.” Świeci więc i błyszczy niczym idea. Tą właśnie ideą jest Claritas, i taki też temat naszych wędrówek i poszukiwań w obecnej wyprawie będzie nam towarzyszył…
Gdyby wszyscy ludzie przeżywali to samo, gdyby doświadczenie ludzkie (dziedziczne, osobiste i udzielane przez obcowanie ludzi ze sobą) było niezmienne, to emocje powstające na tym podłożu byłyby jednakowe. Istniałoby wówczas jedno piękno dla wszystkich i może byłoby niezmienne.
Jan Sunderland, Geneza Piękna
Claritas w fotografii – VI Wyprawa fotograficzno-antropologiczna, Brodnica, 29 kwietnia – 3 maja 2016.
…By móc przyjrzeć się bliżej rozwojowi pojęcia Claritas, jak również jego ucieleśnieniu tego, co w tekstach poświęconych pięknu określane było jako splendor, resplendentia czy iluminatio zaprosiliśmy historyka sztuki – znanego Państwu z poprzednich wypraw – ks. prof. Michała Janochę, który przedstawi Wam wykład zatytułowany „Teologia światła i jej wpływ na sztukę średniowiecza wschodu i zachodu”. Profesor oprowadzi Państwa po estetyce Hieronima Boscha, Giotta di Bondone i Fra Angelico; przedstawi również piękny w swojej prostocie i klarowności dowód na istnienie Claritas, jaki przeprowadził m. in. Anzelm z Canterbury.
Estetyczna funkcja światła była nie tylko dostrzegana i tak czy inaczej uzasadniana teoretycznie, lecz także wyzyskiwano ją w praktyce artystycznej. By przyjrzeć się bliżej tego typu usiłowaniom, zwróciliśmy uwagę na postać Leona Wyczółkowskiego, którego tematyka prac obejmuje zasadniczo: krajobraz, architekturę, drzewa, kwiaty i portret. Na samym początku były jeszcze postacie ludzkie, ujęte czasami w grupy, ale znikną one w późniejszym okresie twórczości. Jednak kiedy popatrzymy na całość Jego twórczości, to skonstatujemy, iż to, co pozostaje we wszystkich Jego obrazach – to trwanie otaczającego światła, niezmienne i stałe, mierzone tylko porami roku i chodem słońca, a ludzie podciągnięci zostają pod te same prawa. Są bezczasowi, bezosobiści, pochłonięci czynnościami tak odwiecznymi, jak życie. Wielką rolę w twórczości Leona Wyczółkowskiego odgrywały Drzewa. Drzewa są chyba najważniejsze, choć trudno powiedzieć, że szczególnie – je – lubił malować. Drzewa przeszły wspólną z całą resztą ewolucję. Są pojedyncze drzewa w szerokich krajobrazach i krajobrazy, tworzone z samych drzew, i chwytane z bliska drzewne portrety. Można rzec – każde Wyczółkowskie drzewo jest indywidualną, różną od innych istotą, odtwarzaną z całą dbałością o tę jej jedyność. Dlatego właśnie celem naszej wyprawy jest Rogalin i okolice ze swoimi dębami, jak również te miejsca, które inspirowały samego Leona Wyczółkowskiego.
Dąb, któremu w ikonografii przypisuje się symbol siły i dostojeństwa, a jego pokrój interpretuje jako obraz mocy i mądrości, stał się świadkiem, jak głosi legenda, narodzin Państwa Polskiego, a biały orzeł, który miał wówczas przysiąść w koronie drzewa - symbolem naszego kraju. To nie przypadek, że nasza Koleżanka Alina Ostrowska, wykładem pt.: „Axis Mundi” przybliży nam wiadomości o symbolicznym wyobrażeniu kosmosu, przedstawianym jako drabina, słup, góra, krzyż albo drzewo właśnie, drzewo kosmiczne, Drzewo jako Oś Wszechświata. Zamysłem naszym jest również, chcąc uszanować nie tylko genius loci, ale i szczególny dla naszej tożsamości jubileusz 1050-lecia chrztu Polski, zaproszenie Państwa do Gniezna, w którym przewodnikiem będzie bratnia dusza naszych wypraw, p. Daria Gumulińska. Odlane z brązu w pierwszej połowie wieku XII, drzwi zdobiące obecnie boczny – południowy – portal gotyckiej katedry w Gnieźnie, stanowią najświetniejszy zabytek sztuki polskiej wczesnego Średniowiecza. Do dziś zadziwiają one swym dojrzałym pięknem i zniewalającą prawdą przedstawienia. Śmiałość, z jaką podjęty i wykonany został ich zamysł tematyczny, czyni z nich unikat pośród wszystkich pokrewnych zabytków współczesnej im sztuki europejskiej. Dlatego podziw budzić musi intuicja Joachima Lelewela, jego wyczucie jednej prawdziwie naukowej drogi, które rozwiązania zagadki określonego zabytku sztuki każą mu szukać w określonej rzeczywistości historycznej, w której on powstał i, w której służył. „Drzwi Gnieźnieńskie – pisze Lelewel – ziemskimi tylko zajmują się zdarzeniami, w nich przed kilkodziesięciolaty opowiadaną rzeczywistość roztaczają w ubiorze lat swoich […] mając na oku opowiadania żywociarzy […] szukały rysów w obecnej sobie dobie, a nie w sztuce tylko i niewolniczym ich płodów naśladownictwie […] szukały w zwyczaju, ruchu, stroju, po dworach, po pańskich izbach, w klerze świeckim, w klasztornym życiu i zbrojnych prusakach.”
Poczyniliśmy starania, aby możliwym stało się bliższe zapoznanie się z tym niepowtarzalnym dziełem sztuki i kunsztu ludwisarskiego.
Perspektywę możemy pojmować na różne sposoby: jako formę czystą lub sposób wypowiedzi, która wówczas przyjmuje formę symboliczną. Perspektywa naturalna umożliwia przedstawienie trójwymiarowości na płaszczyźnie. Najczęściej przedstawiano perspektywę środkową, zwaną też linearną, która zdominowała malarstwo w dobie renesansu aż do wieku XIX. Kiedy jednak umieścimy perspektywę w kontekście kulturowego uzależnienia i konwencji, powstaną różne jej odmiany, będziemy ją rozumieć jako perspektywę symboliczną. Być może w czasie naszej wyprawy przyjdzie nam odpowiedzieć sobie na pytanie czy perspektywa jest metodą przedstawiania zgodną z prawami widzenia – o których zwykle sądzi się, że wynikają z praw optyki i fizjologii – to wówczas wydaje się, że nie może być jedynie konwencją; czy też odnajdziemy elementy restytuujące stanowisko uznające perspektywę za konwencję kulturową. Oba stwierdzenia mogą więc sprawić wrażenie wykluczających się. Zapewne na te wątpliwości będziecie Państwo mogli udzielić sobie odpowiedzi już po wysłuchaniu wykładu „Perspektywiczność a perspektywa, czyli o sposobie patrzenia, roli czasu i głębi obrazu”, który przedstawi Państwu nasza Koleżanka Marta Sołtys. Cała rzeczywistość człowieka obejmuje wszystkie rzeczy powiązane w sieci nieprzerwanych wzajemnych artykulacyjnych oddziaływań podmiotu i przedmiotu. Myśl tę wyrazić również można w inny sposób, twierdząc, iż ostatecznym celem kontemplacji jest podejmowanie przez człowieka wysiłku dążenia oraz zbliżenia się na tyle, na ile to możliwe do nieokreślonej całości, niewyartykułowanej Rzeczywistości, która leży poza egzystencjalną rzeczywistością człowieka. W rzeczywistości chodzi o to, aby przeżyć każde wydarzenie, jakie niesie dzień z jasnym umysłem i w harmonijny sposób. Temu celowi miał służyć zwyczaj picia herbaty, nieco później rozwinięty w pewien system znany jako Droga Herbaty, co sprawiało, że Herbata jest tak samo aktualna dzisiaj, jak i 500 lat temu, kiedy wszystko się rozpoczęło.
Filozofia herbaty nie jest estetyzmem w zwykłym tego słowa znaczeniu, wspólnie bowiem z etyką i religią wyraża cały nasz sposób widzenia człowieka i natury. Dlatego nie powinno zdziwić Państwa to, że po wykładzie z perspektywiczności – czyli o sposobie widzenia – zaprosimy Państwa do wspólnego uprawiania sztuki jaką jest ceremonia picia herbaty. Herbata jest dziełem sztuki i tylko ręka mistrza może wydobyć jej najszlachetniejsze właściwości. Istnieje dobra i zła herbata, tak jak istnieje dobre i złe malarstwo, dobra i zła fotografia (zwłaszcza to ostatnie). Nie ma jedynego przepisu na przyrządzanie idealnej herbaty, tak, jak nie ma reguł na namalowanie „Tycjana” czy „Leonarda”. Każde przygotowanie naparu z liści ma swój indywidualny charakter, specyficzne koligacje z wodą i temperaturą, odziedziczonymi wspomnieniami, swój własny sposób snucia opowieści. Lecz zawsze musi zawierać w sobie prawdziwe piękno. O tym pięknie i sposobach patrzenia oraz estetyce opowiedzą nasi Przyjaciele Jolanta i Janusz Płochowie.
Zanurzając się stopniowo w przyjemnościach płynących z tak wielu doznań estetycznych chcemy pójść o krok (paso) dalej i ulec jeszcze jednej okazji dla uczty zmysłów jaką stwarza taniec.
Państwo Anna i Marcin Sieprawscy w rytmie tanga zaproszą nas do czerpania radości z doświadczenia jedności z muzyką, ruchem, w żywiołowym dialogu zmysłowej improwizacji. Będziemy mieć możliwość nie tylko podziwiać tych doskonałych tancerzy, ale także pod ich opieką osobiście przemierzać parkiet sali balowej. Państwa uznaniu pozostawiamy decyzję o strojach (wieczorowych) na tę okazję, zachęcamy gorąco do uwzględnienia w bagażu wygodnych butów do tańca. Może się przecież okazać, że czas oczekiwania na poranne fotografowanie budzącej się do światła przyrody, zechcecie Państwo spędzić
w takt milongi.
Tematami szeregu artystów malarzy, fotografików są zjawiska przyrody obserwowane w różnych porach roku lub sama natura – góry, drzewa, rzeki, morza zmieniające się w zależności od pory roku. Każda pora ma przy tym przypisane jej, znane powszechnie (?) i przemijające wraz z nią kwiaty, zwierzęta, owady i zjawiska, których piękno oddawane jest w poezji i malarstwie. W naszym zachodnim, zabieganym stylu życia mało miejsca znajdziemy w sobie na obserwowanie zmian w przyrodzie, umyka nam poczucie nietrwałości tego świata. Ostała się pośród niewielu miłość do przyrody (Wł. Puchalski), niekoniecznie uświadomiona, której bliskość z nią przejawiałaby się na każdym kroku, nie koniecznie tylko w sztuce. Niektórzy opiewają w poezji lub oddają w malarstwie bądź fotografii zmienne piękno przyrody: kroplę wody na płatkach kwiatu – piękną właśnie dla tego, że lada moment wysuszy ją słońce, rozwijający się pąk, który niedługo stanie się kwiatem i przekwitnie, odlatujące stado ptaków, które zaraz zniknie na nieboskłonie, czy też młode, dorodne drzewa, które podobnie jak u starego Rembrandta przemienią się w stare wyrobione twarze. Takich drzew, obrosłych latami, wymodelowanych całą ich zmiennością, potężnych lub skarlałych szukał Leon Wyczółkowski, a współcześnie zamieniając pędzel na aparat – Maciej Fiszer. Ciekawe zresztą wydaje się zestawienie tak różnych, odległych o ponad wiek, przedstawień tych samych bohaterów, których wielu już dzisiaj zniszczonych czasem i żywiołem nie ma. Niemal baśniowa monografia p. Fiszera, wydany z wielką dbałością album pt.: „Requiem. Dęby Rogalińskie” to niezwykła kompozycja słowa i obrazu, w której w głównej mierze panoramicznym fotografiom tajemniczych, monumentalnych także w swej kruchości dębów towarzyszy subtelna poezja p. Marty Stawskiej-Puchalskiej. Chociaż obecność zaproszonych artystów nie może być ostatecznie potwierdzona aż do momentu rozpoczęcia naszej wyprawy, pragniemy się z Państwem podzielić nadzieją i oczekiwaniami, że możliwość taka nastąpi. Proszę razem z nami trzymać kciuki.
Dodatkowe informacje można uzyskać u organizatorów pisząc na adres: biuro@animamundi.com.pl
w imieniu studentów Studium Sztuki Fotografii Akademii Anima Mundi Joanna Fedorowicz