Towarzyszy 55. Bydgoskiemu Festiwalowi Muzycznemu „KONTRASTY. Polska i sąsiedzi”
W foyer Filharmonii Pomorskiej im. Ignacego Jana Paderewskiego w Bydgoszczy
11 września — 6 października 2017. Kurator: Jerzy Zegarliński
E. G. Funke przygodę z fotografią rozpoczął w 1966 roku jako członek redakcji Ilustrowanego Magazynu Studentów Politechniki Gdańskiej „Kronika Studencka”, a w tym samym roku Jan Kanty Pawluśkiewicz założył kabaret studentów Wydziału Architektury Politechniki Krakowskiej „Anawa”.
Gdy Jan Kanty komponował „Tango Anawa” oraz ”Pomarańcze i mandarynki”, to Edward Grzegorz fotografował między innymi Stana Borysa i Bizony, Czesława Niemena, Mirę Kubasińską, Czerwone Gitary oraz wizytę prezydenta Charles’a de Gaulle’a w Gdańsku.
Zrządzeniem losu, 23 sierpnia 2007 roku w Galerii Five o’clock w Kołobrzegu, odbył się wernisaż obrazów Jana Kantego Pawluśkiewicza pt „Sensy – Byty – Mary” i tam nastąpiło ich spotkanie. Edward Grzegorz stwierdził, jako portrecista, że Jan Kanty to znakomity model w portrecie reportażowym, a jego osobowość i wszechstronność w sztuce, bardzo go inspiruje. Był to początek projektu, który zrealizowany został w trakcie kolejnych wernisaży, przez dziesięć ostatnich lat.
Tak powstał zbiór ponad tysiąca zdjęć, z których wybrano szesnaście. Udowadniają, że Jan Kanty jest graficzny, muzyczny, architektoniczny, plastyczny, mimiczny, tajemniczy, a na pewno fotograficzny.
Edward Grzegorz Funke urodził się w 1944 roku, w Swisłoczy. Mieszkaniec Koszalina od 1951 roku. Absolwent Politechniki Gdańskiej, doktor nauk technicznych, fotograf, dydaktyk, podróżnik, współwłaściciel Fabryki Styropianu ARBET. Członek m. in. Związku Polskich Artystów Fotografików.
Przygodę z fotografią rozpoczął w 1966 jako członek redakcji Ilustrowanego Magazynu Studentów Politechniki Gdańskiej „Kronika Studencka”. Zadebiutował w 1967 indywidualną wystawą „Zimowe refleksje” w studenckiej galerii „Artema”.
Od kilkunastu lat, razem z żoną Krystyną, realizuje autorski projekt fotograficzny „Portret świata”. Odwiedzili sześć kontynentów, a z przywiezionych materiałów powstało 18 wystaw autorskich, prezentowanych ponad 70 razy, w muzeach i galeriach na terenie Polski i Białorusi. Uczestnik wielu wystaw zbiorowych oraz pokazów plenerowych. Wielokrotnie nagradzany w konkursach krajowych i zagranicznych. Jego prace znajdują się w zbiorach muzealnych oraz kolekcjach prywatnych, w kraju i za granicą.
W 2014 wydał album pt. „Moja podróż – przez sześć kontynentów do Swisłoczy”. Współpracuje z Wydawnictwem Kamera, Agencją Zegart, Europejskim Festiwalem Filmowym Integracja „Ty i Ja” oraz „Szkołą Życia” w Wandzinie. Od roku 2004 prowadzi Autorską Galerię Fotografii, a w 2009 założył Bałtycką Szkołę Fotografii. Zasiada w jury licznych konkursów fotograficznych, a od trzech kadencji jest przewodniczącym Rady Kultury przy Prezydencie Koszalina. Posiadacz odznaczeń: Zasłużony Działacz Kultury, Koszaliński Orzeł 2011, nagroda „Pro Arte”, medal Gloria Artis, Złoty Medal Zasłużony dla Fotografii Polskiej.
Człowieka portret własny. Uwagi na marginesie wystawy fotografii „Jan Kanty Fotograficzny”,
jako portretu człowieka, w adaptacji Edwarda Grzegorza Funke
W ujęciu biologicznym (bo o człowieku mowa) słowo adaptacja oznacza „doskonalącą zmianę w celu przystosowania czegoś (kogoś) do innego użytku niż było przeznaczone”. Odnosząc się do fotografii, jako formy wyrazu, osoby portretowanej (szczególnie takiej, którą wszyscy znają) staram się zapomnieć, co o tej osobie wiem. Tak mnie kiedyś uczono patrzeć na świat kształtów. Mówiono: „Rysuj co widzisz i zapomnij do czego służy to, co rysujesz”. Wielki rosyjski pisarz i myśliciel Fiodor Dostojewski powiedział, że „piękno zbawi świat”. Zastanawiające jest o jakim pięknie myślał. Niektórzy określają je jako zjawisko „będące samo dla siebie uzasadnieniem” i „irracjonalnym zmysłem estetycznym, który nie ma żadnej funkcji, jedynie pragnienie, by go zaspokoić”. Większość ludzi uważa, że o poczuciach estetyki, smaku i gustu, odmiennych u każdego człowieka, trudno dyskutować. David Weiss w swojej znakomitej biografii o Auguście Rodin, pisał „Człowiek nie rządzi się pięknem i prawdą, lecz lękiem, wątpliwościami, grzechem. Nawet ciało ludzkie, tak piękne i budzące natchnienie, przeważnie niszczy samo siebie, nadmiarem chuci, próżności i łapczywości”.
Po tym niemal filozoficznym wstępie, który skłania do stawiania sobie pytań dotyczących wartości, a mnie do tworzenia odniesień oceny tego co widzę, przechodzę do doskonalącej zmiany jaką zastosował w swoich portretach, Jana Kantego Pawluśkiewicza, E. G. Funke, a mianowicie wzoru człowieka myślącego. Innego niż siermiężny, umięśniony i spiżowy monument „Myśliciela” Augusta Rodina, przedstawiający mężczyznę zmagającego się z przejmującym wewnętrznym konfliktem.
W fotografiach Funkego, na pierwszy rzut oka, mamy kontakt, z: żywą inteligencją, dowcipem, ironią, groteskową błazenadą, portretem człowieka uosabiającego swoją mimiką twarzy i gestu króla życia. Widzimy erudytę obdarzonego przez życie: powodzeniem, wiedzą, doświadczeniem i licznymi talentami - istotę otwartą na świat i ludzi. Za tą, niezwykle przekonywującą powierzchownością człowieka kryje się jego sobowtór, antyteza lekkości bytu: myśliciel, filozof, mistyk, tytan pracy, obdarzony pokładami myśli i emocji, których nigdy nie zdradzi przed kamerą. Do wyrażenia tak wielu informacji o artyście, posłużyły bardzo skromne, ale doskonale wykorzystane, środki wyrazu, takie jak: ograniczona, do czerni i bieli, paleta kolorów, posiadająca określoną gęstość optyczną do kształtowania formy fotograficznej oraz zastosowanie widocznego ziarna, które w ujęciu E. G. Funke staje się egzemplifikacją energii, ale tej niematerialnej, świadczącej o duchowej żywotności człowieka. W ujęciu artysty pięknem jest, trudne i mało popularne, mówienie prawdy. Fotograf ujawnia ją poprzez uzewnętrznienie jej egzystencjalnej postaci, takiej która daje nam nadzieję na to, że za sto, lub dwieście lat, będziemy mogli naszych następców nazywać istotami myślącymi i zdolnymi do odczuwania emocji w kontakcie ze sztuką. Dziękuję za tą możliwość refleksji i zadumy nad tym co czyni z nas ludźmi, gratuluję wystawy…
prof. dr hab. Jacek Ojrzanowski (Instytut Wzornictwa Politechniki Koszalińskiej)
„HARFY PAPUSZY” Jan Kanty Pawluśkiewicz,
poemat symfoniczny do wierszy Bronisławy Wajs „Papuszy”,
niedziela - 1 października 2017 o godz. 17:00 Filharmonia Pomorska - Międzynarodowy Dzień Muzyki.
Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Pomorskiej, Chór Opery Nova w Bydgoszczy, Ewa Strusińska dyrygent, Elżbieta Towarnicka sopran, Iwona Socha sopran.
W dniach 30 września – 21 października 2017 w Kujawsko-Pomorskim Centrum Kultury w Bydgoszczy będzie prezentowana wystawa malarstwa Jana Kantego Pawluśkiewicza pt. „Voyage”.
Jan Kanty Pawluśkiewicz - znakomity kompozytor muzyki teatralnej, filmowej i kabaretowej, twórca monumentalnych dzieł oratoryjno-kantatowych i pianista - twierdzi, że maluje od zawsze.
To przez młodzieńcze umiłowanie do rysunku wybrał się na wydział architektury Politechniki Krakowskiej, gdzie zajmował się m. in. malarstwem, grafiką i rzeźbą. Ale najczęściej posługiwał się rysunkiem, pisząc muzykę. Po raz pierwszy swoje obrazy wystawił w 1999 r. w Piwnicy pod Baranami. Od tego czasu zaprezentował już wiele serii obrazów, rysunków i grafik. Kreuje w nich wyjątkowo fantazyjny i magiczny świat, zawierający szczególny ładunek emocjonalny, pełen baśniowości i radości.
Wystawa Voyage, która była już prezentowana m. in. w: Krakowie, Warszawie, Bydgoszczy i Olsztynie, to ekspozycja zarówno wcześniejszych obrazów, pochodzących z cyklu Sensy – Byty – Mary, ale też najnowszych, z cykli: Eteryczny realizm i Pheniben. Swoje obrazy Jan Kanty Pawluśkiewicz maluje hinduskimi żelami rysunkowymi, będącymi technologiczną nowinką wśród malarskich materiałów. „Żel mnie fascynuje - wyznaje Jan Kanty Pawluśkiewicz - korzystam z fajerwerków żelu. On się błyszczy, przeskakuje, rozlewa; stwarza wrażenie trójwymiarowości. To rodzaj nadrealistycznych kreacji przeżyć, snów, nadziei, obaw. To świat prawdziwy, ale wizja rozmyta w nierealny sen. Żel-Art to połączenie współczesnej ekstrawagancji z konwulsywną klasyką”. Architektura w obrazach Jana Kantego Pawluśkiewicza ma w sobie elementy nostalgii za czasami, w których ważna była estetyka przedmiotu, a przez to przyjemność obcowania z tzw. ”pięknem niezależnym”, tak zagubionym we współczesnym świecie.