132 fotografie prowincjonalnych cmentarzy żydowskich, artefaktów kultury niebyłej…
Galeria PUSTA, Katowice Miasto Ogrodów - Instytucja Kultury im. K. Bochenek, plac Sejmu Śląskiego 2
Wernisaż w czwartek 14 grudnia o godz. 18:00, ekspozycja do 28 stycznia 2024
Kuratorka: Katarzyna Łata
Zacznę trochę nietypowo. Nietypowo, bo fragmentem tekstu o innej wystawie.
Wykonując zdjęcia do wystawy „Cisza nad Lutowiskami” (1998 rok) napisałem, że „wędrując po beznadziejnie pustych przestrzeniach okolic Lutowisk, nie miałem pojęcia ilu nieobecnych tam spotkałem...”. Wtedy historia tych miejsc była, może nie tajemnicą, ale na pewno była zapomniana. Nie mając podstawowego dzisiaj medium informacyjnego, bazowałem na krótkich wzmiankach wydłubywanych z przewodników po Bieszczadach, czy Przedgórzu Przemyskim. Mówiły one o ilości mieszkańców, narodowości, religii tych ludzi. Wspominały o miasteczkach, synagogach, targach „słynnych w Europie”. Zdarzało się też – nierzadko – że nie wspominały w zasadzie o niczym. Tzn. co najwyżej, że tu a tu jest sklep (którego akurat już nie ma), przystanek PKS (którego to pekaesu też już nie ma) i że jest coś tam jeszcze, ale co, to nie pamiętam. Wspomnienie o tym, że „pewnego dnia 1942 roku” społeczność, która stworzyła wspomniane „targi słynne w Europie”, miasteczka z rynkiem drewnianym „obecnie niemożliwym do zlokalizowania” została zlikwidowana z iście teutońską precyzją nie było traktowane jako szczególnie istotne.
Minęło trochę lat i okazało się, że zapomnienie nie jest już pożądane. Że zabita społeczność, razem z zarośniętymi przez lata resztkami artefaktów może stać się całkiem ciekawą atrakcją turystyczną. Odkopano lub wyremontowano ułomki synagog, odchwaszczono kirkuty, na tym zaś, na którym urządzono „plac zabaw dla dzieci”, huśtawki usunięto. Wyznaczono szlaki przypominające o wielokulturowości tych miejsc, powtykano tu i ówdzie tabliczki informacyjne. Wydawać by się mogło, że smutny i nostalgiczny wydźwięk „Ciszy nad Lutowiskami”, związany z pewnie banalnym i oczywistym strachem przed przemijaniem „na zawsze”, którego doświadczałem dość symbolicznie, a zarazem i podręcznikowo, właśnie w Lutowiskach był nieuzasadniony. Że nie istniało tutaj to „na zawsze” zaś w konsekwencji, że fotografie z tych miejsc stały się nieadekwatne. W zasadzie o nowych zdjęciach z miejsc, w których byłem przed laty nie chciałem nic napisać. Zwłaszcza po tym jak jedna z mieszkanek Lutowisk w krótkiej rozmowie powiedziała – i nie było to zdanie odosobnione – że temat żydowski jest trochę oklepany.
Całkowicie się z tym zgadzając, trzeba jednocześnie zdać sobie sprawę, że nazwanie „oklepanym” koniec pewnej, obojętne jakiej, kultury wyraża w dość dosadny sposób jakość naszej cywilizacji.
„Niezauważanie” ma coś z lekceważenia, ma coś z pochopności, ufundowane jest również na zapomnieniu i obojętności.
Zdjęcia prezentowane na wystawie zostały wykonane w następujących miejscowościach: Bierutów, Brzeg Dolny, Chmielnik, Chorzele, Dąbrowa Górnicza, Duszniki Zdrój, Gołdap, Grodków, Lądek Zdrój, Janów Lubelski, Jędrzejów, Korycin, Koszyce, Krapkowice, Krasnobród, Książ Wlk, Modliborzyce, Nidzica, Niebylec, Nowe Brzesko, Nysa, Mieroszów, Ołpiny, Paczków, Pilica, Przerośl, Puńsk, Radomyśl Wlk, Siemiatycze, Słomniki, Sobków, Sosnowiec, Strzelce Opolskie, Środa Śląska, Suwałki, Tomaszów Lubelski, Trzemeszno Lubuskie, Tykocin, Wiślica, Wiżajny, Zabłudów, Zator.
Artur Rychlicki [Stefan Rychły] - rocznik ’71 urodzony w Krakowie, czas spędza głównie w Katowicach. Albo na odwrót. Żonaty, jedno dziecko. Jako ojciec spełniony w 9595 procentach (codziennie procentów przybywa). Studiował filozofię, kształcił się w szkołach muzycznych, parał się incydentalnie aktorstwem (krótko i słabo), pracował na wysokości (krótko), wspina się (długo i słabo), jeździ na nartach (długo i bardzo słabo). Z faktu, ze został przyjęty do ZPAF-u można wyciągnąć wniosek, że również fotografuje. Artur Rychlicki od mniej więcej dwudziestu lat prowadzi w Katowicach autorskie warsztaty fotograficzne warsztaty-fotograficzne.org. Jest też redaktorem naczelnym (bawi go ten termin) całkowicie papierowej gazety-fotograficznej.org. Ogólnie, to Artur Rychlicki nie lubi głupich pytań, gdyż starając się na nie odpowiadać sam często wychodzi na idiotę. Z przekonania jest lewicowym konserwatystą.
Więcej na stronie autorskiej.