Kościół poewangelicki, Miłosław
Wernisaż w piątek 10 października 2014 o godz. 18:00
Organizatorzy: Fundacja Kościelski Geneve, Samorząd Województwa Wielkopolskiego,
Starosta Wrzesiński, Burmistrz Gminy Miłosław, Miłosławskie Centum Kultury
Andrzej Jerzy Lech, twórca m. in. "Kolekcji wrzesińskiej 2010", ponownie odwiedził okolice Wrześni ze swoim aparatem. Wiosną tego roku, z okazji obchodów 700-lecia miasta Miłosławia fotografował to małe wielkopolskie miasteczko.
Wernisaż powstałych wówczas prac odbędzie się 10 października w kościele poewangelickim w Miłosławiu podczas uroczystości wręczenia Nagrody Kościelskich, która jest jedną z najważniejszych polskich nagród literackich dla młodych twórców. Historia Nagrody sięga lat 70., kiedy siedziba Fundacji Kościelskich mieściła się jeszcze w Szwajcarii, a wśród jej laureatów są m. in. Stanisław Barańczak, Adam Michnik, Jacek Dehnel i wielu innych. Laureatem Nagrody Kościelskich 2014 został Krzysztof Siwczyk za poemat "Dokąd bądź“.
Jak zawsze stałym punktem programu są koncerty, spotkania autorskie i inne towarzyszące wydarzenia.
Andrzej jest w tej chwili w drodze do Polski - w jego imieniu i organizatorów serdecznie zapraszamy!
Dla tych, którzy nie zdołają dotrzeć do Miłosławia, prezentujemy obok całkiem spory wybór prac, których powiększenia znajdą się na wystawie.
Miłosław, czwartek, 1 maja 2014
Drogi Roberto,
Jestem już tutaj. Wieczór. Moje miłosławskie okno w Hotelu "Boss". Mój paryski przez nie widok! Tyle miałem przeróżnych myśli patrząc przez to okno tak dużo razy w ciągu dni spędzonych w moim hotelowym pokoju. Noce trudne do zaśnięcia, poranki łagodne, łatwe, popołudnia zajęte zmienianiem negatywów w kasetach do mojego dużego fotograficznego aparatu. Samotne wieczory. Samotne noce. Słońce, deszcz, wiatr. Nudne światło czasami też. Zachody słońca, wschody. Barwy pomarańczowe, barwy niebieskie... Zmęczenie. Radość też. Przyjemność fotografowania.
Dzień pierwszy. Niedziela, 27 kwietnia 2014.
Spacer do pięknego i pełnego tajemnic parku położonego przy Pałacu Kościelskich. Fotografowanie, dosłownie na kilka kroków od bramy, przy domu dozorcy parkowego, który nazywany jest teraz "domem ogrodnika". Późny wieczór. Prawie noc. Hmm, trochę się bałem. Byłem sam. Było ciemno. Moje pierwsze zdjęcia w Miłosławiu. Trema. Oswajanie się z miastem. Oswajanie miasta. W pewnej chwili z domu ogrodnika wyszedł jakiś chłopak. Chyba oboje przestraszyliśmy się siebie nawzajem. On mnie mniej z pewnością. Chłopak ten mieszka tam z matką i rodzeństwem. Długo stał przy mnie, co mnie trochę peszyło i nie pozwalało "normalnie" pracować. W końcu po jakimś czasie poszedł sobie. Zapaliło się światło w jednym z pomieszczeń tego dziwnego, mrocznego trochę, domu. Pomyślałem sobie "filmowa scena jak z horroru". Byłem przy tym z moją fotograficzną kamerą. W drugim planie obraz ten dopełniła sylwetka kościoła poewangielickiego z drzewkiem rosnącym na szczycie jego wieży. Po tym zdjęciu pośpiesznym krokiem poszedłem przez puste nocne miasto do mojego hotelowego pokoju. Tam czekało na mnie głęboko czerwone wino z bliskiej mi Argentyny. Ja na nie czekałem też.
Dzień drugi. Poniedziałek, 28 kwietnia 2014.
Słoneczne popołudnie. Spacer. Najbliższa okolica mojego nowego domu. Stara przepięknej urody brama przy ulicy Zamkowej 12. Budynek po szkole katolickiej, do której chodził ojciec Magdy. Ulica Zamkowa 13. Z tyłu szkoły duże drzewo. Po prawej stronie fotografii namiot cyrku, który już dzień później odjechał z Miłosławia. Tyle fotografii. Podaję Ci współrzędne geograficzne stolika restauracyjnego w Hotelu "Boss", przy którym w pierwszych dniach mojej miłosławskiej przygody trzy razy dziennie jadłem ruskie pierogi: 52d 12m 07s N, 17d 29m 19s E. Jak będziesz chciał tu pobyć ze mną przez kilka chwil, ze mną przy stoliku, wiesz już teraz jak mnie znaleźć.
Ciąg dalszy z pewnością nastąpi!
Ściskam Cię, Twój Andrzej
Z listów – dzienników podróżnych Andrzeja Jerzego Lecha, fotografa zamieszkałego w Nowym Jorku, do Roberto Michela, tłumacza zamieszkałego w Paryżu.
Andrzej Jerzy Lech (1955) – fotograf. W latach 1979–1985 pracował w Muzeum Śląska Opolskiego prowadząc w nim pracownię fotograficzna. Studiował na Wydziale Fotografii Artystycznej w Konserwatorium Sztuki w Ostrawie (Republika Czeska). Od 2000 roku członek ZPAF.
W latach osiemdziesiątych związany był z grupą fotografów działających we wrocławskiej Galerii Foto-Medium-Art. W latach 1986 i 1987 był stypendystą Ministerstwa Kultury i Sztuki. W roku 1998 Lech wziął udział w multimedialnym przedstawieniu Beyond Words, Fotokina w Kolonii, PhotoPlus w Nowym Jorku. W roku 2000 otworzył wystawę „Kalendarz szwajcarski, rok 1912” podczas 8. Międzynarodowego Festiwalu Fotografii Fotofest w Huston w Teksasie. W roku 2003 wziął udział w IV Międzynarodowym Biennale Sztuki Współczesnej we Florencji. Za zestaw fotografii z „Dziennika podróżnego – Ameryka, Polska” otrzymał IV nagrodę i Medal Lorenzo de Medici. W 2005 roku artysta otrzymał od Jersey City Landmarks Conservancy nagrodę J. Owen Grundy History Award za całokształt działalności artystycznej związanej z utrwalaniem na fotografii historycznych części miasta Jersey City. Aktualnie jest reprezentowany przez nowojorski Dom Aukcyjny Be-Hold. W roku 2011 w łódzkiej Galerii FF otwarto retrospektywną wystawę artysty zatytułowaną „Andrzej Jerzy Lech. Cytaty z jednej rzeczywistości. Fotografie z lat 1979-2010”.
Od 1989 mieszka i tworzy w Jersey City, New Jersey, USA. Prace artysty znajdują się w stałych zbiorach m. in. : Muzeum Narodowego oraz Biblioteki Narodowej w Warszawie, Muzeum Sztuki w Łodzi, Muzeum Narodowego we Wrocławiu, Muzeum Narodowego w Gdańsku, Muzeum Śląska Opolskiego w Opolu, Wrzesińskiej Kolekcji Fotografii we Wrześni, Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie, Śląskiej Kolekcji Sztuki Współczesnej w Katowicach, Galerii BWA w Jeleniej Górze, The Pfizer Collection of Art on Paper i Kolekcji Sztuki Icon Pictures w Nowym Jorku oraz Jersey City Museum w Jersey City, New Jersey.
Tydzień po wernisażu Andrzej zamieścił to zdjęcie i napisał: "Moja wystawa w Miłosławiu dzisiaj! Kochane dzieci miłosławskie! Tyle mądrych ważnych pytań. Tyle moich odpowiedzi. Piękny, stary, już mój poewangielicki kościół. Moje nowe miejsce. Wybrałem w nim "plac" na sypialnie i ciemnie. Och, i jeszcze kuchnia... Tez wiem gdzie będzie! I mam tez zakątek do organów Hammonda, na których będę grał piękne kołysanki... Innych "kościołów" tymczasem nie szukam..."