Galeria KORYTARZ w Jeleniogórskim Centrum Kultury, ul. Bankowa 28/30, Jelenia Góra
Wernisaż w piątek 21 czerwca o godz. 17:00, ekspozycja do 1 sierpnia 2019
Wystawa z okazji XXX lecia istnienia Galerii Korytarz
Czemu ja jestem tym właśnie, a nie innym istnieniem?
W tym miejscu nieskończonej przestrzeni i w tej chwili nieskończonego czasu?
W tej grupie istnień, na tej właśnie planecie?
Stanisław Ignacy Witkiewicz: Nowe formy w malarstwie...
Odkrywanie tajemnicy istnienia według Witkacego w fotografii portretowej Ewy Andrzejewskiej
Cykl fotografii pochodzących z Zakładu portretowego im. Witkacego Ewa Andrzejewska wykonała w latach 2009 – 2016 w studiu fotograficznym, które urządziła w garażu mieszkania przy ul. Daszyńskiego 10 w Jeleniej Górze. Powstało tam wiele portretów, z których sto sześćdziesiąt cztery artystka wybrała i przygotowała do prezentacji. Pozostałe miały charakter bardziej prywatny: ujęcia rodzinne, fotografie, które podarowała ich bohaterom, nie pozostawiając często kopii w domowym archiwum. Wszystkie portrety wykonane zostały przez Ewę Andrzejewską aparatem o formacie kliszy 9 x 12 cm, osobiście przez autorkę skopiowane stykowo i zatonowane w odcieniu sepii. Łączyło je także pewne wizualne podobieństwo scenerii tła z tą samą artystycznie udrapowaną tkaniną.
Do pozowania w studiu zapraszała nie tylko najbliższych przyjaciół, których portretowała przede wszystkim. Chodziło jej także o stworzenie zbiorowego portretu ludzi interesujących się fotografią i ważnych dla niej fotografów, których spotykała w życiu. Nie interesowało jej w tym wypadku dokumentalne ujęcie osób portretowanych, choć przy okazji powstał swoisty zapis czasu i ludzi, którzy dotarli na Daszyńskiego 10 w ciągu siedmiu lat istnienia zakładu. O tym, że nie miał to być zwyczajny dokument świadczyć może fakt, że zwykle osób przedstawionych na fotografiach nie podpisywała z imienia i nazwiska, ważna dla pamięci autorki była tylko data powstania fotografii (i to nie zawsze).
Formuła Zakładu portretowego im. Witkacego na Daszyńskiego 10, dotykała spraw ważniejszych niż wykonanie typowego portretu: ideą przewodnią było wzniesienie ponad poziom relacji dokumentalnej, na rzecz idei zapisu przeżycia metafizycznego, którą zapoczątkował sto lat temu, Stanisław Ignacy Witkiewicz. Autorka szanowała poglądy, sztukę, a szczególnie zasługi dla rozwoju fotografii Witkacego. Doceniała jego rolę w światowej fotografii i oryginalność jego wizji artystycznych. Zapytana kiedyś o swój największy sukces artystyczny, powiedziała, że była nim wystawa, podczas której jej fotografia została pokazana obok fotografii Stanisława Ignacego Witkiewicza.1 Imieniem Witkacego nazwała też swój zakład portretowy, który funkcjonował nie tylko jako miejsce w przestrzeni, ale przede wszystkim jako projekt artystyczny, dokładnie tak samo jak Firma Portretowa Witkacego.
W Studiu portretowym Ewa Andrzejewska zamierzała kontynuować myśl Witkacego w zakresie podjęcia prób zarejestrowania w fotografii niepokoju o istotę bytu. Według Witkacego w związku z przeczuwaniem tajemnicy istnienia pojawia się metafizyczny lęk, który można zauważyć w zmiennych stanach osobowości i mimice twarzy rejestrującej różnorodność stanów emocjonalnych.
Tajemnicę istnienia według S. I. Witkiewicza można pojmować jako jedność pojedynczej egzystencji w wielości jego skomplikowanej osobowości oraz wobec wielości istnień wokół siebie. I tej idei, udało się Ewie Andrzejewskiej poprzez oryginalną formułę fotografii Zakładu portretowego im. Witkacego, nadać nowy sens. Powstał spójny zestaw ekspresyjnych, dynamicznych wizerunków, fotograficzne notatki przeobrażeń psychofizycznych modeli, których jedność w wielości swego metafizycznego istnienia jest tym bardziej niezwykła, że niemal wszyscy portretowani znali się, tworząc zarówno z autorką fotografii,
jak i między sobą, różnego rodzaju relacje.
Ważny dla zapisu indywidualności modela był również czas kreacji każdego portretu – był to szybki, ulotny, być może tzw. decydujący moment, który wystarczał dla wydobycia tej cząstki osobowości, o którą autorce chodziło. Ewa Andrzejewska w studium portretowym pracowała zdecydowanie i spontanicznie, nie pozwalając także portretowanym na długie pozowanie. Było w tym dużo zabawy ale i powagi – przywoływanie imienia Witkacego zawsze dodawało nowych znaczeń tym seansom.
Witkacy był przekonany, że rozwój cywilizacji, który spowodował upadek religii, sztuki i filozofii, doprowadzi także do zniszczenia indywidualności jednostki.
Ewa Andrzejewska podczas sesji fotograficznej przypominała portretowanym o Witkacym, prosiła o „minę“ dedykowaną właśnie jemu, na cześć jego filozofii i myśli. Rejestrowała w ten sposób na kliszy fotograficznej ową właśnie indywidualność, o której utratę bał się Witkacy. Artystka analizowała istnienia poszczególne, rejestrowała ich niepowtarzalną wyjątkowość. Poprzez zebranie fotografii w jedną całość, zestaw portretów z cyklu z ul. Daszyńskiego 10, stanowi realizację jej odpowiedzi na pytania o tajemnice bytu według Witkacego. Istnienia poszczególne są całościami, ale oglądane z zewnątrz są częścią większego zbioru. Tak też może być postrzegany cykl portretów Ewy Andrzejewskiej wykonany przez nią w Zakładzie Portretowym im. Witkacego. To zaklęty w fotografii pewien krąg istnień, które stały się częścią stworzonego przez nią w fotografii świata.
Jedność osobowości i jej skończoność wobec nieskończoności bytu jest doznaniem Tajemnicy Istnienia, dostępną człowiekowi w fundamentalnym przeżyciu metafizycznym. Doświadczenie to według Witkacego, możliwe jest w szczególnych momentach, pod wpływem silnych wzruszeń, w chwilach zasadniczych pytań o sens świata i własnej egzystencji.
A może było tak, że wyjątkowe chwile doznań metafizycznych zdarzały się podczas każdej sesji w Zakładzie Portretowym im. Witkacego, w Jeleniej Górze, u Ewy Andrzejewskiej…
Joanna Mielech