Kasia Stanny "Monidła i inne takie"

Folklor dla jednych przeżytek i skansen kultury, bo nieprzystający do zmian w globalizującym się świecie.
Dla innych skarbnica elementów, które można odnieść do pojęć wiążących się z tożsamością narodową,
korzeniami, czy patriotyzmem. I jedni i drudzy mają po trosze rację. Ludyczność, odpustowość, sztuka
naiwna, może odstręczać gusty przywykłe do określonych kanonów kulturowo światopoglądowych.
Z drugiej strony folklor jest skarbnicą elementów, które oparły się rozmyciu podczas wielowiekowych
zaborów, czy dewastacji przez system komunistyczny. Wiedział o tym Stanisław Ignacy Witkiewicz
próbując stworzyć narodowy styl architektoniczny oparty o góralszczyznę, korzystał z kopalni inspiracji
Karol Szymanowski, czy Zofia Stryjeńska. Także współcześni autorzy korzystają z tego dorobku  - Polska
Szkoła Plakatu z Waldemarem Świerzym, Lech Majewski, Kasia Kmita, czy offowa grupa Kapela ze wsi
Warszawa. To tylko nieliczne przykłady, które można mnożyć wśród designerów, grafików, rzeźbiarzy.
W fotografii temat folkloru jest o tyle trudny, że często przyjmuje on formułę opowieści socjologicznej.
Autorka wystawy postanowiła zaryzykować i z poszczególnych elementów stworzyła własną wizję folkloru,
jakby esencję ludyczności, barwną, wręcz cukierkową, a jednak jak najbardziej prawdziwą.
Anna Wolska

Wywiad z Kasią Stanny – rozmawia Joanna Młynarska

1) Skąd u Pani fascynacja folklorem? Czy długo nosiła się Pani z zamiarem podjęcia
tego tematu w swoich pracach?

Folklor towarzyszył mi w życiu odkąd sięgnę pamięcią. Z przyjemnością słuchałam opowieści mojej babci
pochodzącej z podłowickiej Soboty o malowniczości tamtejszych obrzędów. W latach 80-tych jako dziecko,
chodziłam często z mamą do Cepelii na Stare Miasto. W ówczesnych szaroburych kartkowych czasach była
to skarbnica koloru, radości, energii, tradycji i nieco odpolitycznionej polskości. Zaprzyjaźnieni z rodzicami
Polacy mieszkający na zachodzie i odwiedzający zagraniczni wydawcy, często dostawali od nich prezenty
właśnie z Cepelii. To była alternatywa dla pustych półek i za krótkich rajstop w pakiecie z gumofilcami
(które prywatnie lubię i noszę w pejzażu).

Z podjęciem tego tematu w swoich pracach długo nie zwlekałam, ponieważ albo coś robię od początku
do końca albo nie robię tego wcale. Pomysł powstał niedługo przed rozpoczęciem cyklu fotograficznego
i na przestrzeni dwóch lat został zrealizowany. Jest to dla mnie jedynie pierwsza część większej całości,
ponieważ noszę się z zamiarem kontynuowania tego wątku. Planów mam zawsze dużo a okazji do ich
realizacji tylko tyle ile ma jak zawsze za krótka dla mnie doba.

2) Z jakich technik korzystała Pani przy tworzeniu swojego projektu? Czy mogłaby Pani
zdradzić tajemnicę jak dokładniej wyglądało przygotowanie wystawianych prac?

Moim marzeniem było przeniesienie oglądającego w świat wyidealizowanego, cukierkowo-landrynkowego
folkloru na granicy odpustowego kiczu. Monidła, malarstwo na szkle, święte obrazki, brokatowe Maryje,
krepina czy słodycz waty cukrowej były moimi drogowskazami. Obiektyw aparatu kierowałam na temat
będący już sam w sobie dobrym materiałem do późniejszej obróbki cyfrowej. Najpierw powstały setki
poprawnych zdjęć dokumentujących dane wydarzenie, następnie wybrałam z nich część, którą
pomalowałam, posklejałam, powycinałam jak ludowa tradycja nakazuje, a że mamy XXI wiek, nożyczki
i klej biurowy zastąpiłam komputerem.

3) W jakim celu wykorzystała Pani przerysowania w swoich fotografiach?
Podchodząc do tematu uważam, że należy pokazać go tak, aby widz nie pozostał obojętny.
Może się podobać albo nie ale jestem zwolenniczką wyrazistych opinii.

Mocnym kolorem, przesadzonymi kompozycjami, czasem nawet prymitywnymi, podkreśliłam prostotę
i szczerość tego czym folklor jest. Artyści ludowi są tym samym czym „naturszczycy" w kinie,
są prawdziwi bo nie „skażeni" artystycznym wykształceniem i wiedzą z dziedziny historii sztuki.
Ponieważ w moim zawodzie praca praktyczna jest jedynie częścią, rozważania teoretyczne
i zainteresowania mają wpływ na moją twórczość. Dlatego z lekkim ubolewaniem stwierdzam,
że nie mogąc być już artystycznym „naturszczykiem" starałam się tak spiąć stronę praktyczną
i wiedzę aby uzyskać jak najmocniej przerysowany efekt szczerego a czasem naiwnego folkloru,
czy sztuki prymitywnej.

4) Jacy artyści byli dla Pani inspirujący przy pracy nad wystawianymi 
w Galerii Obok zdjęciami?

Artystami którzy inspirowali mnie był Stanisław Wyspiański i Zofia Stryjeńska, nie chodziło mi jednak
o ścisłe nawiązywanie do ich twórczości tylko o szukanie tematów w sztuce ludowej a wiadomo, że
okres Młodej Polski w takie inspiracje obfitował nie tylko w sztukach plastycznych.
Jak do tej pory, tematyka ludowa, wiejska pojawiała się w dokumentalnych fotografiach Zofii Rydet,
którą bardzo sobie cenię za naturalistyczną a niekiedy nawet brutalną prawdę o wsi i jej mieszkańcach.
Bieda i trud wiejskiego życia ujęte na czarnobiałej fotografii dobitnie i szorstko przemawiają bezbłędnie
dobraną przez autorkę formą plastycznej wypowiedzi. Przemierzając Suwalskie, Lubelszczyznę, Podhale,
czy Rzeszowskie i odwiedzając prywatne domostwa zwykłych ludzi, przy pomocy obiektywu z banalnej
prostoty wydobywała dostojeństwo a bohaterowie jej fotograficznych portretów urastali do rangi
centralnej postaci.

Ja opowiadam o radości życia wiejskiego, o wesołych świętach i zupełnie innej niż miejska wiejskiej
malowniczości. O pokoleniowych tradycjach i dbałości o ludową obrzędowość. Właśnie dlatego moje
fotografie są kolorowe, czy nawet kolorkowo-landrynkowe, takie jak odpustowe koguciki na druciku...

Ponad to życie wsi a także jej sytuacja ekonomiczna w ciągu ostatnich lat uległy poprawie.
Z pewnością odebrało to nieco malowniczości, bo ocieplone styropianem domki z plastikowymi oknami
z supermarketu nigdy nie będą tak inspirującym tematem jak rozpadająca się bielona chatynka
w kwiatach ale mam nadzieję, że dzięki unijnym dotacjom wspierającym regionalność uda się
zbalansować pęd za dobrobytem z pamięcią o tradycji i dbałością o wygląd pejzażu.

5) Jakie znaczenie ma Pani zdaniem folklor w dzisiejszej kulturze? 
Czy widzi Pani w nim wartości, z których artyści i designerzy mogą korzystać?

Na zachowanie tradycyjnej formy rodzimego folkloru wpływ miało z pewnością wejście Polski
do wspólnoty krajów Unii Europejskiej i chęć pokazania sąsiadom, że my też mamy takie ładne
i takie swoje, co ma oczywiście zbawienny wpływ na rodzimą produkcję i kształtowanie się pojęcia
estetyki w małych miejscowościach i na wsiach, które kultywują dawne obrzędy. Być może na
przestrzeni ostatnich lat folklor zmienił nieco swoją formę. W tak zwanej minionej epoce bywał
narzędziem propagandowym, po zmianach polityczno-kulturalnych jakie zaszły w Polsce w ostatnich
dwudziestu latach staje się towarem eksportowym a Japonki w góralskich chustach przemierzający
Warszawę prezentują się bardzo oryginalnie.
W dzisiejszej kulturze masowej folklor w lepszym,
czy gorszym wydaniu ma echo przede wszystkim w muzyce rozrywkowej. Przykładami może być
bardziej niż w Polsce doceniona w Europie "Kapela ze wsi Warszawa" czy zdobywający masową
scenę „Zakopower", jeszcze szerzej wpływy folku słychać w muzyce regionu Bałkanów, gdzie trudno
czasem postawić granicę pomiędzy tradycyjną muzyką korzeni a rozrywkową pop music jedynie
czerpiącą inspiracje.
Wracając jednak na rodzime klepisko ciekawą i wartą uwagi jest seria płyt „Muzyka odnaleziona"
według pomysłu Andrzeja Bieńkowskiego. Muzyka i fotografie do niewielkich książeczek dodawanych
do płyty pochodzą z prywatnego archiwum tradycyjnej polskiej i ukraińskiej muzyki i śpiewów wiejskich.

Archiwum powstaje od lat 80-tych stając się muzycznym skansenem ginących dźwięków hulających do
niedawna po ojczystym krajobrazie polskim. Wysoko sobie cenię tę kolekcję, która towarzyszyła mi
podczas etnograficznych wypraw ogólnopolskich i właśnie także z tych wartości czerpałam inspiracje
tworząc współczesny cykl fotograficzny.

6) Nawiązując nieco do Pani rozprawy doktorskiej, jaki Pani zdaniem wpływ 
miała kultura ludowa na sztukę XX w?

Gdybym mogła odpowiedzieć na to pytanie w kilku zdaniach nie wybierałabym takiego tematu na
pracę doktorską, która w moim mniemaniu i tak mimo swej obszerności nie wyczerpała tematu.

Mówiąc w skrócie, wpływ miała na pewno duży. Jak już wcześniej wspominałam cała Młoda Polska,
czy nieco bliżej naszych czasów mistrzowskie ekranizacje „Wesela" Wajdy czy „Chłopów" Rybkowskiego.
Ponad to styl witkiewiczowski w architekturze podhalańskiej kontynuowany po dzień dzisiejszy
i tatrzańska tematyka w grafikach - drzeworytach Władysława Skoczylasa.
Tematyka ludowa przeplatała się także ze względów propagandowych w plakatach lat 50-tych,
gdzie dorodne chłopki w ludowych strojach uśmiechają się do widza znad ukwieconych chabrami
i makami zbożowych wieńców. W historii plakatu ze sztuki ludowej czerpali także nieco późniejsi
przedstawiciele Polskiej Szkoły Plakatu np. Jan Młodożeniec posługujący się prostą formą i nasyconym
kolorem łącząc urodę ludowej wycinaki z szerokim gestem malarstwa na szkle a wszystko w gamie
łowickiego pasiaka. Tematyka ludowa pojawiała się także w plakatach projektowanych na potrzeby
promocji Polski czy na plakatach LOT-u a strój regionalny był inspiracją dla Wiktora Górki, Janusza
Bruchnalskiego i Waldemara Świerzego. Bliska memu sercu postać „Pyzy" Hanny Januszewskiej także
przywdziewa strój ludowy.
W tym miejscu stawiam kropkę, bo temat jest szeroki, ciekawy i jak
dla mnie jeszcze nie wyczerpany.

7) Czy uważa Pani, że moda na folklor w sztuce powraca i dopiero nastąpi
jej rozkwit, a może jest to już zjawisko odchodzące w niepamięć?

Folklor i ludowość inspirowały artystów bez względu na dziedzinę sztuki wartościami ponadczasowymi
takimi jak kolor, forma i tematyka. Uniwersalna wartość takich inspiracji, które sprawdziły się na
Wystawie Światowej w Paryżu w 1925 roku (Grand Prix za projekt Polskiego Pawilonu autorstwa
Zofii Stryjeńskiej), została także doceniona współcześnie. Polski Pawilon podczas EXPO 2010 w
Szanghaju autorstwa Wojciecha Kakowskiego, Marcina Mostafa i Natalii Paszkowskiej jest tego
doskonałym przykładem. Bryła zainspirowana motywem ludowej wycinanki i ażurowe pokrycie
budynku nie są tylko prostym odwzorowaniem folklorystycznej dekoracji. Zamiarem projektantów
było przełożenie dawnych wzorów na współczesny język architektury. Projekt ogromnie mi się podoba
wykorzystując tradycyjne wzory ujęte w równie tradycyjne materiały jakimi są drewno i ciekawe,
nowoczesne rozwiązania technologiczne.

Odpowiadając na Pani pytanie wydaje mi się, że folklor był obecny w sztuce i w różnych formach
i odsłonach przewijać będzie się zawsze. Obserwujemy to w modzie, designie, architekturze
i elementach wyposażenia wnętrz proponowanych przez światowe marki. Przeważnie nie są to inspiracje
odwołujące się wprost do konkretnych kultur ale z pewnością tak długo jak człowiek będzie częścią
przyrody, także sztuka ludowa pod taką czy inną postacią pojawiać się będzie w różnych odsłonach,
często jako wytwór produkcji masowej zaprzeczając tym samym rękodzielniczej malowniczości ale
dobre i to. Ostatnio w hiszpańskiej ZARA HOME kupiłam piękne, białe lniane zasłony z kolorowymi
haftami na brzegach. Mimo maszynowego ściegu doskonale komponują się z pasiakowym dywanem
ze szwedzkiej IKEI i haftowanymi przez moją babcię łowickimi firankami. Podobnie jest z modą ale
to temat na dużo dłuższą rozmowę...:)


dr Kasia Stanny, adiunkt w Katedrze Fotografii i Realizacji Obrazu, Pracownia Fotografii Wydawniczej
i reportażu Fotograficznego, Wydział Sztuki Mediów i Scenografii Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie.
Wykładowca Warszawskiej Szkoły Filmowej, UKSW oraz PAN. Absolwentka Państwowego Liceum Sztuk
Plastycznych im. W. Gersona w Warszawie, Wydziału Grafiki ASP w Warszawie oraz Instytutu Historii UW.
Projektuje plakaty, okładki do książek, ilustracje, okładki płyt. Jako projektant biżuterii współpracuje
z firmą D. Swarovski & Co. Realizowała projekty dla Działu Edukacji Muzeum Historii Żydów Polskich,
Akademii Muzycznej w Warszawie, Fundacji La Strada, Instytutu Badań Literackich PAN, Towarzystwa
Literackiego im. Adama Mickiewicza i Towarzystwa Muzycznego im. Kazimierza Wiłkomirskiego.
Prace prezentowała na dwudziestu dwóch wystawach indywidualnych malarstwa, grafiki, ilustracji,
fotografii i biżuterii oraz na ponad sześćdziesięciu wystawach zbiorowych w Polsce, Francji i Niemczech.
Laureatka wielu nagród i wyróżnień. Członek ZAiKS-u, ZPAP i Stowarzyszenia Artystów EUFORIS.


Wystawa jest czynna dla zwiedzających w dniach 20.10 – 25.11.2011
Zapraszam serdecznie na wernisaż 19 października na godzinę 19:00
Kurator Anna Wolska