zaproszenie do rozsylki


Artur Piecyk "(nie) możliwe"

Nieraz próbuję tego dociec, jestem czy nie jestem. Tylko że sam dla siebie człowiek nie jest świadectwem.
Musi zawsze ktoś drugi poświadczyć. Sam dla siebie człowiek jest zbyt wyrozumiały. Jak może, tak się
broni przed sobą. Kluczy, wymija się, omija, aby nie dalej, nie głębiej, nie tam, gdzie coś ukrywa. Sam
przed sobą każdy chciałby wyjść jak na ślubnej fotografii.

Wiesław Myśliwski „Traktat o łuskaniu fasoli“, Wydawnictwo Znak, Kraków 2007


Pewnego sierpniowego popołudnia, będąc u cioci Hani na wsi, wybrałem się na strych w poszukiwaniu
litrowych słoików na kompoty. Kiedy wertowałem stosy rupieci, natrafiłem na zakurzoną, metalową puszkę,
w której – ku memu zdziwieniu – znajdował się plik starych, pożółkłych zdjęć. Zacząłem je z
zainteresowaniem przeglądać i powoli w wątłym świetle żarówki wyłaniał się przede mną świat mojego
dzieciństwa. Nieznany fotograf z ubiegłego wieku uwiecznił na nich mojego dziadka, babcię i wujka w
rodzinnej wiosce mojej mamy, gdzie jako młody chłopak spędzałem każde wakacje. Za sprawą
odnalezionych fotografii ożyła pamięć o tych wszystkich osobach, których już dawno nie ma wśród nas,
jednak wciąż pozostają nieodłączną częścią mojej przeszłości.

Czy jest (nie)możliwe, aby ta historia mogła się właśnie tak zaczynać?

Artur Piecyk

Znając dorobek autora, mam świadomość, że dotyka on zawsze problemów ważkich, ponadczasowych
i uniwersalnych, problemów które być może nie wszyscy artykułujemy ale głęboko w duchu o nich myślimy.
Bo któż z nas nie zastanawiał się choć raz nad tym - „skąd przychodzimy, dokąd zmierzamy, kim
właściwie jesteśmy?”. W takich momentach ogarnia nas przejmujące, dziwne uczucie, że jest się tylko jednym
z „przystanków” strumienia, jakim jest życie. Patrząc na stare, rodzinne fotografie, zastanawiamy się, na ile
jesteśmy podobni do naszych dziadków, ile cech odziedziczyliśmy po naszych przodkach i na ile one nas
determinują. I jeszcze te rodzinne opowieści. Przeszłość i teraźniejszość – wyznaczniki miejsca i czasu,
a przede wszystkim naszej tożsamości…
Gdy podczas oglądania wystawy, patrzymy na zdjęcia, nie znając całkowicie ich kontekstu, w pierwszym
odruchu próbujemy je oceniać pod kątem walorów estetycznych. Dopiero przy drugiej, trzeciej pracy,
odkrywamy, że coś tu nie gra. Te same twarze, ten sam bohater, ale w różnych miejscach i rolach…
Myliłby się jednak ten, kto uznałby, że ma do czynieni a z fotograficznym żartem autora. Pamiętam wcześniejsze
realizacje Artura, w których dość często wykorzystywał swój wizerunek do tworzenia rozbudowanych historii,
często moralizatorskich, odnoszących się do pojęcia grzechu, płci, w końcu upływu czasu.
Cykl zdjęć „(Nie)możliwe?” wykracza poza dotychczasowe rozważania autora, przesuwając granice inscenizacji,
czy też zwykłego obrazowania. Dla Artura Piecyka fotografia i możliwość odtworzenia scen istniejących jedynie
w obrębie przekazów ustnych jego rodziny to swoista „machina czasu”, dzięki której niczym błądząca dusza
odwiedza miejsca i „ciała” swoich przodków. Założony przez autora strój pełni oczywiście rolę kostiumu służącego
inscenizacji, jednak ze względu na kontekst staje się przede wszystkim artefaktem czasu, miejsca i osoby.
Taki rodzaj narracji można określić mianem „współodczuwania i współudziału w historii”. Artur Piecyk za
pomocą fotografii i dostępnych mu technik próbuje zajrzeć w dawno miniony świat swoich przodków nie tylko
w czysto wizualnej formie – wykreowany przez niego obraz “(nie)możliwej” przeszłości to jakby przywdzianie
warstwy emocji, psychiki, myśli i percepcji danej rzeczywistości.

Anna Wolska


Wystawa jest czynna dla zwiedzających w dniach od 8 maja do 7 czerwca 2013
Zapraszam Serdecznie na wernisaż 8 maja na godzinę 19.00